Nordavind
W zamieci gubiły się drogi, znajome szlaki i wydeptane setkami par stóp skróty. Krajobraz rozmazał się w plamy czerni i bieli. Poprzez grube płatki śniegu czasami widać było tylko cieplejsze, pomarańczowe odblaski świateł i pochodni na dworze jarla. Choć ten widok równie dobrze mógł okazać się zrodzonym z maligny majakiem, póki co dawał sił i sprawiał, że kłucie w niezaleczonej ranie stawało się mniej dotkliwe…