1. Kim jesteśmy?
Kuźnia Dram to grupa larpowa ze Śląska, która cyklicznie organizuje spotkania parateatralne pod nazwą Otwarte Warsztaty Larpowe (OWL) w Katowicach / Chorzowie (oraz „zamknięte” larpy w Krakowie / Wieliczce).
Nasze początki datujemy na rok 2000, kiedy to pod nazwą Cech Kowali Wyobraźni „Skarbnik” zorganizowaliśmy pierwsze spotkanie w MDK w Katowicach-Załężu. W swojej historii byliśmy związani m.in. z MDK w Mysłowicach-Brzezince, Wydziałem Filologicznym UŚ oraz ze Śląskim Klubem Fantastyki. Od czerwca 2012 rozpoczęliśmy współpracę z Fundacją TWOJE DZIEŁO.
Jednak przede wszystkim – niezależnie od miejsca spotkania – jesteśmy pasjonatami gier „na żywo”, które staramy się przeprowadzać zgodnie z inspiracjami zaczerpniętymi z dzieł m.in. Williama Szekspira, Stanisława Wyspiańskiego, Stanisława Witkiewicza, Tadeusza Kantora, Stephena Kinga, Davida Lyncha, Andrzeja Wajdy, a także Carla Gustava Junga oraz Mircei Eliadego.
2. Dlaczego wybraliśmy horror?
Lubimy fantastykę i w pełni uznajemy klasyczny trójpodział: fantasy-SF-horror. Nie do końca odpowiada nam czerń i biel fantasy (tak, wiemy, że to uproszczenie). „Projekcja wizji jutra” z kanonicznego SF także nie leży w centrum naszych zainteresowań. Pozostaje zatem horror – naturalny gatunek dla ról i scenariuszy, w których dominują motywy niesamowite i nadprzyrodzone oraz konwencja, w której element emocjonalny jest znacznie ważniejszy od racjonalnego. Uważamy także, iż horror doskonale sprawdza się na dramach, gdzie główny nacisk kładzie się na symulowanie psychiki fikcyjnego bohatera.
3. Czy należymy do tzw. fandomu (ogółu fanów fantastyki w Polsce)?
Członkiem fandomu zostaje się raczej uznaniowo, a nie przez formalne zapisanie się. „Członkostwo fandomowe” to m.in. jeżdżenie na konwenty, udzielanie się na forach / listach dyskusyjnych, przynależność do klubów fantastyki (więcej). Znamy się i gramy z miłośnikami fantastyki tak samo, jak znamy się i gramy z osobami, które nie uważają się za wyjątkowych fanów tej dziedziny kultury. Zatem kwestia „czy jesteśmy w fandomie” nie jest dla nas szczególnie istotna. My po prostu skupiamy się na swoim hobby, czyli zabawie w parateatr grozy. Oznacza to, że z taką samą przyjemnością spotkamy się z „wyjadaczami larpowo-konwentowymi”, jak i z osobami, które wolą np. Remarque?a czy Hemingwaya od Tolkiena i nigdy w żadnym spotkaniu fantastów nie uczestniczyły.
4. Jaki jest nasz stosunek do Świata Mroku (World of Darkness), zarówno starego, jak i nowego?
Nie jesteśmy wielkimi sympatykami Świata Mroku – rozumianego jako system RPG (niezależnie, czy mówimy o poszczególnych liniach gier, czy o całości WoD). Jesteśmy za to absolutnie zakochani w niesamowitym bogactwie organizacji, stowarzyszeń i odłamów wszelkich istot nadnaturalnych, które oferuje wydawnictwo White Wolf. I dążymy do pełnego wykorzystania tego bogactwa na naszych sesjach – jako bazy dla tworzonych postaci (w połączeniu z innymi światami gier fabularnych). Innymi słowy: jeśli ktoś pragnie zagrać wampirem z klanu Tremere w realiach WH40K, Mastigosem w Planescape?ie lub Rokeą pływającym przy wybrzeżach Avalonu, to zapraszamy na nasze spotkania. (Jeżeli wymienione nazwy nic nie mówią, to zapraszamy tak samo – z chęcią wszystko wyjaśnimy. :) )
5. Czego mogę się nauczyć na Otwartych Warsztatach Larpowych (OWL)?
Poznasz wiele systemów RPG, weźmiesz udział w licznych ćwiczeniach improwizacji i zabawach opartych na technikach coachingowych, stworzysz role prowadzone równocześnie w kilku światach (i to przygotowywanych z myślą o graniu przez lata), będziesz uczestniczył(a) w dyskusjach o Szekspirze, mitologii Słowian i nowych-starych trendach w graniu „na żywo” (np. dlaczego jeepform nas nie rusza). Porozmawiasz także o Kantorze, Jungu, Lynchu i o wielu innych wspaniałych ludziach, których dorobek nas niezmiennie fascynuje i inspiruje.
I – być może – kilka sesji w fikcyjnym Paryżu rozegrasz? w Paryżu jak najbardziej prawdziwym. :)
OWL są przygotowywane dla wszystkich, bez rozróżnienia na nowicjuszy i zaawansowanych – ważne jest jedynie zaangażowanie i chęć wspólnego tworzenia „Niekończącej się opowieści”… Mamy nadzieję, że dokładnie z taką mocą, jak w powieści Michaela Endego. :)