Kwestia wyznawanej na terenie Sylvanii religii jest dość skomplikowana i należy podać w jej kwestii nieco wyjaśnień. Trzeba zwrócić uwagę, że kulty popularnych w Imperium bogów rozprzestrzeniły się tutaj zaledwie cztery wieki temu, niedługo po pokonaniu von Carsteinów; dlatego też możemy powiedzieć wprost, że częstokroć spotykać się będziemy z herezją, a naszym priorytetem będzie wyplenienie jej ogniw.
Na początek jednak należy się kilka pochwał. Przede wszystkim dla rodu sprawującego pieczę nad Sylvanią – von Waldenów – za to, że przykładem oraz datkiem wspierają najświętszy kult Młotodzierżcy. W stolicy wspomnianej prowincji znajduje się wspaniała katedra ku czci naszego boga, skromniejszy kościół, a także szkoła oraz zakon frederykan. Nie można mieć więc wątpliwości, że wielu z mieszczan wyznaje Sigmara – szczególnie ci, których przodkowie w ciągu ostatnich wieków przybyli tutaj z Imperium, niosąc ogień naszej wiary. Kościołowi przewodzi sędziwy już lektor Hargin von Fennwart, który jednak wielokrotnie pokazał, że nie jest człowiekiem stronniczym, znajdującym się pod wpływem swojej rodziny.
W mieście znajdował się jeszcze jeden przepiękny kościół, jednakże spłonął on rażony piorunem zaledwie noc temu. Ogień płonął całą noc, a pożar ogarnął najbliższą okolicę, docierając nawet do murów zamku von Waldenów. Szczęśliwie niebezpieczeństwo udało się szybko zażegnać, gdyż płomienie rozprzestrzeniły się jedynie w dzielnicy zawierającej w większej mierze ceglane budowle.
Biorąc pod uwagę specyfikę Sylvanii, trzeba jednak zauważyć, że najpopularniejszym bogiem wśród ludu miejskiego jest Morr. Warto zauważyć, iż jego pierwsze kościoły zaczęto budować tak samo późno, jak i sanktuaria innych bóstw. Pan Zmarłych, niezbyt popularny w innych miejscach Imperium, zyskał przydomek ?Pogromcy Upiorów?, a nawet nieco żartobliwy ?Pana Czosnku?. Mimo, że lud pozwala sobie na pewną swobodę w interpretacji, kapliczki Morra są często spotykane nie tylko w mieście, ale i w niewielkich wioskach czy przy traktach. W Waldenhof znajdują się dwa kościoły boga śmierci, które opiekują się zarazem tutejszymi cmentarzami.
Na kilka słów zasługuje również Zakon Kruka, mający swoją siedzibę w Siegfriedhof, znajdującym się na włościach rodziny Ossenbachów. Przywileje nadane Morrytom powodują, że wioska w całości znajduje się w ich rękach. Rycerze z Zakonu Kruka zostali tu sprowadzeni cztery wieki temu, by stali na straży Sylvanii i przeciwdziałali wszelakim objawom nekromancji oraz wampiryzmu. Jak dotąd, znakomicie wywiązują się ze swoich obowiązków. Niespełna miesiąc temu, dawny Mistrz odszedł na emeryturę, a jego miejsce zajęła kobieta, która przybyła tutaj z Tilei, konkretnie z Luccini. Do tej pory nie zjawiła się na dworze von Waldenów, jednakże zapowiedziała swą wizytę podczas najbliższego spotkania. Nie można pominąć faktu, że Zakon Kruka posiada najliczniejszą armię w krainie, przewyższającą pod względem siły nawet rycerstwo tutejszego władcy.
Mistrzyni Zakonu, Octavia Fernanda de Navarro, zwana jest również Stalową Różą Morra. Chociaż przybyła tutaj z Tilei, jej nazwisko mogłoby wskazywać na pochodzenie estalijskie. Mówi się, że jest ona kobietą pobożną i poważną, ale czegoż innego można byłoby się spodziewać po kimś wyznającym Pana Zmarłych? Pewnego razu ktoś rzucił na ulicy, że ponoć to nawiedzona baba, ale nikt mu nie uwierzył – hołota często plecie głupstwa. Jeżeli jednak nie zmyślał, to de Navarro, odznaczająca się gorliwą wiarą w Morra, może okazać się także kimś, kto w niespodziewanym momencie wpłynie na losy Sylvanii.
Kult Taala i Rhyi, będących małżonkami, jest ostatnim z trzech najważniejszych wyznań Sylvanii. Bogowie natury są niezwykle popularni na terenach wiejskich i dzikich, gdzie kapłanom Morra udało się uzyskać tylko pewne wpływy, zaś Kościół Sigmara posiada niewielu wyznawców. Warto pamiętać, że kult Taala i Rhyi pozbawiony jest kościołów i hierarchii duchownych, a nawet nie zajmuje się nawracaniem na swą ścieżkę. Dlatego też śmiem podejrzewać, że tak naprawdę w Sylvanii niewielu jest wyznawców małżeństwa natury; postacie tych bóstw służą za zasłonę, pozwalając ukryć przed wścibskimi oczami wyznawców Dawnej Wiary.
Jak już napisano powyżej, w Sylvanii powszechne są heretyckie kulty, zwane przez tutejszych Starą lub Dawną Wiarą. Często przewija się imię Ishernos oraz Wilczycy* (czy jest to inne imię tego samego bóstwa – nie wiadomo). Udało mi się również zasłyszeć, iż podczas obrzędów tej religii składa się ofiary z ludzi, a także praktykuje zakazaną magię, zaś kult jest wyraźnie powiązany z krwią, co w prostej linii może skierować nas w stronę Khorne’a. Doszły do mnie również plotki, jakoby był to ukryty kult Slaanesha, albowiem w ?świętych kręgach? miejscowi uprawiają orgie oraz zmieniają się w zwierzoludzi. Kilkukrotnie słyszałem wyjaśnienie, że dzisiejszy kult Taala i Rhyi jest kontynuacją wiary w Boginię Matkę, a tylko głupcy uznają ją za kult Chaosu. Osoba, która próbowała mnie do tego poglądu przekonać, została spalona przez mojego towarzysza na stosie.
Z tego też powodu w Sylvanii słusznym jest obawiać się herezji, a chłopstwo powinno się batem przekonać do wiary w Patrona Imperium. Powiada się przecież, że w obrębie Starej Wiary znajdują się kulty Wampirów, gdzie von Carsteinowie są czczeni niczym bogowie.
Liczę, że moje słowa są wystarczającym powodem, by przysłać tutaj doświadczonego inkwizytora. Przez ostatnie wieki wykazywaliśmy zbyt wiele pobłażania względem rodowitych Sylvańczyków, dlatego też należy jak najszybciej ukrócić ich występki, nim ludzie oficjalnie zaczną wyznawać kulty Chaosu.
Kończąc mój list, chciałbym opisać dwa zakony rycerskie, które choć mają mniejsze znacznie niż Zakon Kruka, stanowią znaczną siłę na scenie sylvańskiej polityki.
Zakon Płonącego Słońca powstał tutaj najprawdopodobniej tylko i wyłącznie z powodu specyficznego charakteru nominacji na rycerza Myrmidii. Po pasowaniu, młodzi wojownicy muszą wyruszyć na dwuletnią wędrówkę, podczas której mają wykazać się zdobytą wiedzą i umiejętnościami. Tutejsza siedziba Zakonu jest typową przystanią dla rycerstwa bogini strategii, skąd żądni wyzwań młodzieńcy i panny mogą wyruszać w głąb Sylvanii. Mistrzyni de Corneli zajmuje się wszystkimi swoimi podopiecznymi niczym troskliwa matka, niezależnie, czy ci postanowią zostać pod jej komendą, czy przybywają tutaj tylko na chwilę.
Po bitwie ze zwierzoludźmi, w czasie której zginął jej syn, również będący członkiem Zakonu, wszyscy spodziewają się po niej gwałtownych działań. Jej przyjaźń z jedynym ocalonym baronetem, von Trautzenem, niepokoi wielu innych szlachciców. Zakon Płonącego Słońca posiada niewielką liczbę rycerzy, ale ich wyszkolenie oraz bezceremonialne stosowanie wywiadu i podstępu, jak i niesamowita odwaga oraz determinacja powodują, że są warci co najmniej trzech rycerzy świeckich. Siedziba zakonu znajduje się w mieście Waldenhof. Liczebnie jest on najmniejszym ze wszystkich znajdujących się w Sylvanii.
Ich niemal zwyczajowym rywalem jest Zakon Białego Wilka. Choć posiada on ogromną siłę, jego siedziba w Sylvanii zyskała opinię miejsca zesłania, szczególnie, że tutejsza siedziba znajduje się w wiosce Teufelheim, w Grodzie Diabła, na granicy Splątanego Lasu. Jedynym rozsądnym powodem, dla którego Urlykanie założyli tutaj swój zakon, jest bliskość krasnoludzkiej twierdzy Zhufbar. Chociaż wioska nie znajduje się pod ich pełną jurysdykcją (dzielą ją z von Kasslerami), to posiadają prawo do pośredniczenia w kontaktach handlowych z krasnoludami. Rycerze Białego Wilka udowodnili podczas walk ze zwierzoludźmi, że są znaczącą siłą, z którą należy się liczyć. Tak wyszkolonych wojowników nie ma jednak zbyt wielu w szeregach zakonu, zwłaszcza, jeżeli porówna się ich z Zakonem Kruka lub gwardiami militarnych rodów.
To, że aktualnym Mistrzem Zakonu jest Reinhard von Riphoffen, wydaje się wyjątkowo niezrozumiałe. W Imperium szlachcic ten ma reputację prawdziwego bohatera, a niektórzy z Urlykan powiadają nawet, że jest Wybrańcem. Dlaczego więc zesłano go tutaj? Czyżby znaczyło to, że zdecydowano się zwiększyć znaczenie placówki? Może jednak von Riphoffen uczynił coś, co miało zakończyć jego karierę? Wśród szlachty Sylvanii zaczęło huczeć od plotek. Postaram się wkrótce bliżej przyjrzeć tej sprawie.
Mam nadzieję, Panie, że udało mi się po raz kolejny pokrótce nakreślić Markgrafowi sytuację w Sylvanii. Niewiele więcej jest do powiedzenia o bogach wyznawanych w tych stronach. Nalegałbym po raz kolejny na przysłanie inkwizytora, który mógłby bliżej przypatrzeć się tutejszej kwestii religijnej.
Mechanika dla Kapłanów:
Na dramie nie stosujemy dla kapłanów magii, tak jak jest to w wersji papierowej. Ponieważ gramy na DKWDDK, stawiamy przede wszystkim na odgrywanie postaci. Dlatego też kapłani mogą na dramie wznosić modlitwy do swoich bóstw i jeżeli te zostaną naprawdę wiarygodnie i widowiskowo odegrane, bóstwo wysłucha prośby. To Mistrz Gry ocenia, jak dobrze scena została odegrana i określa uzyskany efekt. Gracz nie może wcześniej wytłumaczyć, co chce osiągnąć ? musi być to wyraźnie określone podczas modlitwy.
Post Scriptum:
Jeżeli ktoś chce, mam dwudziestostronicowy podręcznik o Starej Wierze, który mogę udostępnić tylko jej wyznawcom. Proszę się o niego zgłaszać w tajemnicy przed innymi graczami!
* Nie chodzi tutaj o Monikę G.