Czarna Róża
Nad lasem opodal rezydencji powoli, nieśmiało wschodziło słońce. Jego blask stopniowo oświetlał martwe ciało? Ona leżała… z jej rozwartych, wykrzywionych w straszliwym grymasie, karminowych ust spływała gęstniejąca już krew. Piękne dotąd włosy rozwiał nocny, porywisty wiatr… a oczy… jej szmaragdowozielone oczy przesycone były strachem, lecz nie zwykłym; bardziej dzikim, można by rzec: pierwotnym, z nutą? szaleństwa. Najmodniejsza w tym sezonie suknia prosto od projektantki Madilen ? czy raczej strzępy sukni ? okrywały jeszcze gdzieniegdzie ciało; w smukłej dłoni zaś zaciśnięta była czarna niczym nocne niebo róża. Coś zaszeleściło tuż obok głowy zmarłej? a gdzieś w oddali z budzącego się miasta dobiegały już odgłosy policyjnych syren.